Posty

Kilka akapitów o strachu

Tags: ["life"]

Pamiętam, gdy niedawno - popchnięty zajawką oraz chwilowym przypływem emocji i odwagi - stanąłem między DJ-em a resztą uczniów. Z własnej woli; z mikrofonem w dłoni. Od ścian odbijały się jeszcze słowa prowadzącego, który przed chwilą zachęcał młodzież do freestyle'u. Ja desperacko poszukiwałem pomysłu na pierwsze wersy. Oni oczekiwali nagłego przypływu weny. Pustka w głowie, beat zaczął wypełniać pozostałe przestrzenie sali.

Nie mam pojęcia jak brzmiały moje pierwsze słowa.

Podkładu nie słyszałem. Ja go czułem, a wokal sam się wtapiał między stopy i werble samplowanej perkusji. Do dzisiaj nie wiem skąd pojawiały się kolejne rymy w mojej głowie. Tempo nie pozwalało mi na wymyślanie linijek w przód. Nie pozwalało również na rozpatrywanie znaczenia poprzednich. Liczył się tylko moment. Ten konkretny moment, krótszy od jednego muzycznego taktu.

(Stojąc z mikrofonem w ręku nie zauważyłem nawet kamerzysty obok mnie. Dopiero na zdjęciach dostrzegłem, że nieraz obiektywem prawie mnie dotykał.)

Asonanse nie były wysublimowane, a sens pewnych dwuwersów był wątpliwy. Ale wiesz co? Nie dbałem o to. Bynajmniej nie mam na myśli tego, że robiłem to, aby się sprawdzić czy dla funu. Nie chcę też teraz mówić o wychodzeniu poza strefę komfortu.

Dzisiaj chcę zauważyć, że strach kreujemy my sami. To my przejmujemy się opinią publiczności, to my chcemy wypaść jak najlepiej.

Czy to źle? Wręcz przeciwnie - to świetnie! Ponieważ dzięki temu to w naszych rękach jest możliwość pozwolenia innym na wpływanie na nas. (Przy okazji, czy nie lepiej zrobić dziesięć kroków i dzisięć razy upaść, zamist stać w miejscu?)

“Łatwo powiedzieć, gdy się nie popełniło failu przed wszystkimi” - odpowiesz. No cóż, nie do końca. Strach jest przed występem (lub w jego trakcie). Efekty (lub skutki) tego występu są po nim. Ergo, kontrola strachu występuje przed poznaniem oceny występu. Podjąłem decyzję o wyjściu na scenę nie znając tekstu (w końcu to freestyle, prawda?), nie mając w tym doświadczenia oraz bez pomysłu na cokolwiek. Za to miałem uśmiech, garść stresu oraz widok na zdziwionych kolegów tudzież koleżanki.

Wiesz, strach to przydatna cecha pierwotna, ale nieraz nam przeszkadza. W końcu co najgorszego mogło się stać? Stałbym się pośmiewiskiem rówieśników? Rozsądne osoby docenią nawet nieudaną próbę publicznego występu. Nierozsądnych nie ma co słuchać. Więc tu nie chodzi o sukces lub porażkę. Tu chodzi o mindset. O zrobienie kroku w tył i spojrzenie z minimalnie szerszą perspektywą na to, co nas może czekać. O dokonanie szybkiej analizy i podjęcie działania.

Wstań i zobacz, co będzie dalej. Nie bój się wziąć markerów i pokolorować rysunku. Wyjdziesz za linie wielokrotnie i pomylisz kolory. Trudno. Ale to wciąż lepsze niż czarno-biała, fabrycznie perfekcyjna kartka.